2012-11-30

Wspomnienia workcampowe Elżbiety Łałowskiej

W reportażu radiowej "Trójki" nasza wolontariuszka Elżbieta Łałowska opowiada o workcampach w obozie Ravensbrück (Niemcy) i o swojej pracy z uchodźcami w Rzymie (Włochy). Oraz zapowiada, że na workcmpy będzie jeździć do setki! Posłuchajcie:

Magda Skawińska "Ochotnicy"

Agata Kozłowska "Workcamp tam i z powrotem.Historia pewnego workcampu"

Fotoreportaż z workcampu w Portugalii nadesłany na konkurs na wspomnienie z workcampu w listopadzie 2012

"Workcamp tam i z powrotem. Historia pewnego workcampu"
 

Na workcamp dostaję się zawsze tak samo – chociaż część drogi pokonuję autostopem. Tym razem Polka i Czeszka musiały pokonać ponad 500 kilometrów z Madrytu w Hiszpanii do Obidos w Portugalii. Po drodze zbaczając z trasy.

W drodze do Grenady. Autostop bywa łatwy, bywa i trudny. W tym miejscu czekałyśmy kilka godzin na jakikolwiek samochód.

W końcu się udało! Grenada zaliczona.


Już dwa dni później byłyśmy w Lizbonie, jednym z najpiękniejszych miast na świecie.


I mamy na to dowód!

Do projektu zostało kilka dni, więc postanowiłyśmy odwiedzić inny workcamp – w Algarve. Pomogłyśmy im w przygotowaniu jazzowego koncertu. Dla takich widoków było warto.


W końcu dotarłyśmy do Obidos. Pierwsze kroki skierowałyśmy na plażę, w końcu autostop zostawia na człowieku sporo kurzu.

I znów mamy na to dowód!

Wolontariusze mieszkali w ogromnej sali gimnastycznej na wybornie wygodnych materacach. Czasami nie potrafiliśmy utrzymać porządku...

Obidos to malownicze miasteczko, architektoniczna perełka portugalskiej Estremadury. Jest otoczone zamkowymi murami, które jako wolontariusze mieliśmy oczyszczać z chwastów.

A tak wygląda przykładowa ściana. Do pracy trzeba było używać technik wspinaczkowych, a właściwie speleologicznych – wychodzenia po linie. Wspinaczka po murach jest zabroniona, można je łatwo uszkodzić.

Przed pracą niektórzy potrzebowali przeszkolenia wspinaczkowego – na tym też upłynęły nam pierwsze dni workcampu.

Tak wygląda odpowiednio wyekwipowany wolontariusz przed wyruszeniem na ścianę...

... a tak już podczas pracy.

Jak powszechnie wiadomo, na workcampach praca to nie wszystko. Udało nam się zobaczyć wiele przepięknych miejsc, jak groźna i wietrzna wyspa Berlenga.

Nasi przyjaciele speleolodzy uczyli nas nie tylko wspinaczki, lecz także surfowania w Peniche, które jest mekką surferów.


Patrząc na nasze uśmiechnięte twarze, można odnieść wrażenie, że projekt chyba się udał, prawda?

Tym trudniej było wracać do Madrytu. Oczywiście autostopem, tym razem dodatkowo z Anją z Rosji poznaną na projekcie. Nie raz pomogła jej znajomość portugalskiego.

 W końcu pozostało tylko czekać na samolot powrotny na lotnisku... we własnoręcznie zbudowanym ze śpiworów i ręczników schronieniu.